Kochani, przedstawiam Wam kolejną Bohaterkę akcji Moje Piękno – Moja Sprawa, której historia pokazuje nam jej silną wolę, opowiada o wypadku, który mogł przydarzyć się każdemu z nas i podsumowuje czym jest prawdziwe piękno 🙂
Asia: Jak doszło do wypadku?
Milena: To była piękna niedziela, dokładnie 28 lipca 2019r. Pojechaliśmy z mężem do znajomych miło spędzić popołudnie. Postanowiliśmy rozpalić grilla. Nikomu nawet do głowy nie przyszło że może dojść do takiej tragedii….przy rozpalaniu , a dokładnie przy polaniu rozpałki w płynie, wybuchły opary nad grillem. Niestety stałam zbyt blisko. W pierwszej kolejności zajęły mi się włosy, następnie bluzka, spódnica. Wszystko trwało kilka sekund. A dla mnie świat jak by stanął w miejscu. W pierwszej chwili szok, niedowierzanie i ból nie do opisania. Bardzo szybko zostałam przetransportowana do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznej. Tam otrzymałam natychmiastową pomoc i bardzo dużo serca w kolejnych tygodniach leczenia. Tak zaczęła się moja historia, która trwa do dziś.
Asia: Jaką kobietą byłaś przed wypadkiem? Co się zmieniło w Twoim postrzeganiu siebie?
Milena: Przed wypadkiem opisałabym siebie jako normalną dziewczynę. Chodziłam do pracy, na siłownię, na basen. Dużo jeździłam na rowerze. Miałam jak większość osób swoją rutynę dnia codziennego. Zawsze byłam towarzyska i lubiłam jak się w koło coś działo. Pędziłam za dniem, czasami bez większej refleksji . Dlatego najgorsze dla mnie było to że w ciągu sekundy dostałam wielkie “STOP” od życia.
W postrzeganiu zmieniło się wszystko. Jak bym otworzyła oczy na swoje “Ja”. Na początku był żal, złość i bezsilność. Dzięki wspaniałej pracy z moją Panią psycholog Agnieszką (którą mocno ściskam ) spojrzałam na siebie z podziwem. Z szacunkiem do moich blizn, do mojego ciała, że jest tak silne i tak niesamowite w walce z taką tragedią. Może to dziwnie zabrzmi ale jestem wdzięczna za te blizny. Bo to naprawdę nie jest duży koszt tego, że żyje. Teraz umiem się zatrzymać, pomyśleć, zastanowić. Nauczyłam się cieszyć się z tego, że jestem samodzielna, że widzę, że słyszę. Czynności nad którymi normalnie się nie zastanawiamy.
Asia: Jakie zabiegi i konsultacje specjalistyczne miałaś do tej pory? Które z nich według Ciebie przyniosły największą poprawę?
Milena: Obecnie jestem cały czas pod opieką lekarzy chirurgii plastycznej. Moje obrażenia objęły ok 34% ciała. Cała twarz, ręce, cały przód ciała , plecy oraz połowa ud. Na samym początku zostałam zakfalifiwana do enzymatycznego oczyszczenia. Miałam też wiele zabiegów nekrektomi i chirurgicznych opracowań ran. Przeszłam kilka przeszczepów skóry pośredniej grubości, co było konieczne ponieważ oparzenia mialy stopień IIA,IIB i w kilku miejscu lll. 3 miesiące temu przeszłam operację uwolnienia przykurczu bluznowatego szyji, był to przeszczep skóry pełnej grubości, pobierane z mojego brzucha. Ten zabieg był dla mnie przełomem. Moja sprawność diametralnie się zwiększyła, aspekt wizualny również. Zmniejszył się dyskomfort powodowany ciągłym napięciem skóry. W między czasie bliznowce na twarzy miałam ostrzykiwany sterydami w celu zmiękczenia tkanki. Oprócz tego godziny rehabilitacji, ćwiczeń. Aby nie dopuścić do powstania przykurczów. Korzystałam też z zabiegów karboksykoterapi na całe ręce. Efekty są obiecujące, skóra robi się elastyczniejsza i zmienia kolor na normalny. Zdaje sobie sprawę że czekają mnie jeszcze operacje i przeróżne zabiegi. Wszystko żeby czuć się jak najlepiej.
Asia: W jaki sposób dowiedziałaś się o akcji Moje Piękno Moja Sprawa?
Milena: O akcji dowiedziałam się kompletnie przypadkiem. Gdzieś na FB ukazała mi się historia Moniki. Byłam zachwycona jej przemianą. Uwierzyłam. że moze być dobrze, że się da z tego wyjść, jakoś to wszystko ogarnąć i ruszyć do przodu! No i się do Ciebie odezwałam 😉
Asia: Czy doświadczyłaś od czasu wypadku dyskryminacji z powodu poparzeń czy blizn? Czy czujesz się inaczej postrzegana przez osoby postronne?
Milena: Nie zdarzyło mi się żeby jakaś przykra sytuacja mnie spotkała z tego powodu. Wiadomo czasami ludzie patrzą natarczywie, czasami potrafią być aż nadto bezpośredni z pytaniami. Tłumaczę to raczej ciekawością. Myślę, że to wszystko zależy jak my siebie postrzegamy. Nie czuję się gorsza przez to, że mam blizny, to dlaczego ktoś inny ma mnie tak postrzegać. To trochę działa tak, że skoro ja nie zwracam uwagi na swoje niedoskonałości to swoją siłą woli sprawiam że ludzie też ich nie widzą. Ważne że swoje ciało kocham, akceptuje mnie rodzina i przyjaciele a reszta opinie jest mniej istotna.
Asia: O czym teraz marzysz na co dzień? Co dodaje Ci energii/siły w codziennych zmaganiach?
Milena: Hmm moje marzenia teraz….żebym mogła założyć kiedyś kolczyki i pierścionki. 🤭 Bo niestety moje uszka chwilowo są troszkę zniekształcone, a paluszki zrobiły się grubsze przez zbliznowacenie. A tak na poważnie, marzę o dobrym zdrowiu dla siebie i dla rodziny. Bo jestem świadoma jak życie jest kruche i nieprzewidywalne.
Dużo siły daje mi mąż, był przy mnie każdego dnia przez 103 dni w szpitalu. Ale główną siłę biorę z wnętrza sobie. Nie umiem wytłumaczyć skąd to się bierze. Raz mi ktoś powiedział, że jest to ogromna chęć życia i doświadczania tego co przed nami.
Asia: Jakie oczekiwania stawiasz sobie przed tą metamorfozą? Czy masz jakieś obawy?
Milena: Moje oczekiwania są takie, żeby poznać nowe sposoby na zminimalizowanie blizn, zdaje sobie jednak sprawę, że w jakimś stopniu zostaną ze mną do końca życia. Będą już częścią mnie. Cieszę się na to, że poznam nowych ludzi którzy mnie nakierują na odpowiednie rozwiązania i posłużą dobrym słowem. Obaw nie mam, bo wiem że trafiłam w świetne ręce😉, a prawdziwa metamorfoza powinna zacząć się w naszym wnętrzu. Bo ta zewnątrz to tylko przyjemny dodatek.
Asia: Czym jest dla Ciebie piękno? Czy po wypadku zmieniło się Twoje postrzeganie piękna?
Milena: Pięknem dla mnie jest iskra w oku, szczery uśmiech i dobre słowo bliskiej osoby. Po wypadku zdałam sobie sprawę, że nie do końca, aż tak ważne jest to czy jesteśmy ikonami piękna. Dużo osób za tym gna, w skrajnych wypadkach zatracając samych siebie. Jeśli sami siebie kochamy, akceptujemy i podziwiamy – to jest czyste piękno!
Pięknie powiedziane – dziękuję!