Piękna dziewczyna o nieskazitelnej cerze, wielkich oczach, smukłym nosie, pełnych ustach, długich nogach, popija sok z jarmużu w otoczeniu palm i promieni słońca. Iluzja perfekcji oraz ideału. To jak wyjście z jaskini Platona. Jak już się przejrzy na oczy, to nie chce się wracać do ciemności. W przypadku social mediów – rzeczywistości.
Za tym wszystkim stoi idea
Twórcom Instagrama przyświecała idea dzielenia się zdjęciami ze swojego życia. Zauważyli, że tkwi w nas potrzeba ekshibicjonizmu i chcemy dzielić się z innymi swoimi przeżyciami. Z czasem zaczęliśmy jednak wykorzystywać social media do pokazywania wyidealizowanego życia – nie tego, które się toczy w rzeczywistości.
Odpalamy Instagram, żeby zobaczyć co się dzieje u znajomych. Tym samym otwieramy bramę do iluzji cyfrowej szczęśliwości oraz targów próżności. Lubimy to. Szukamy inspiracji, przynależności, poparcia, podbudowania samooceny, docenienia, kontrolowania reakcji otoczenia. Znamy reguły gry i bierzemy w niej udział.
Nierealna wizja świata
Choć jesteśmy świadomi, że świat mediów społecznościowych jest nierealny i wykreowany w sieci, ma on coraz większy wpływ na rzeczywistość, która nas otacza. Restauracje urządza się dzisiaj tak, aby były „instagrammable” i idealnie prezentowały w kadrze. Wszystko – otoczenie, kolory i my sami musimy być fotogeniczni. I tu nasuwa się pytanie – gdzie jest granica pomiędzy światem realnym, a rzeczywistym? Świat realny zaczyna być tworzony w taki sposób, żeby wyglądał lepiej w świecie wirtualnym. Szok!
Instagram wtargnął w nasze życie na wielu płaszczyznach. Popularne stało się jeżdżenie do miejsc, które dobrze prezentują się na zdjęciach np. Santorini, czy Giraffe Manor hotel w Keni, który słynie z tego, że żyrafy zaglądają do jego restauracji i towarzyszą przy posiłkach – sprawdź #giraffehotel.
To nie koniec szaleństwa. Projektowanie budynków, czy atrakcji turystycznych „pod Instagram”, oferowanie „fotogenicznych” podróży lub projektowanie „instagramowych” kawiarni. Wirtual w realu, czy real w wirtualu? Estetyka wystroju i potraw w złotej erze social media staje się priorytetem, bo goście jeszcze przed przystąpieniem do jedzenia, lubią wszystko obfotografować, a następnie wrzucić do sieci wraz ze stosownymi hashtagami. Producenci smartfonów prześcigają się w tworzeniu coraz lepszych kamer do robienia selfie. W Google Play znajdziemy opór aplikacji umożliwiających proste przerabianie i podkręcanie wyglądu zdjęć.
#finsta
Na Instagramie można zaobserwować nowy popularny hashtag #finsta, który moim zdaniem świadczy o totalnym wariactwie. Użytkownicy prowadzą dwa profile na Instagramie. Jeden wyidealizowany, drugi prywatny, dostępny tylko dla bliskich osób, na którym pokazują swoje prawdziwe życie. Posiadanie drugiego konta pozwala na rozdzielenie treści na te, które plasują się „trendach Instagrama” oraz takie, które trafiają do wybranych odbiorców.
Użytkownicy na jednym z kont przedstawiają siebie takim, za jakiego chcieliby być postrzegani, a na drugim pokazują mniej filtrowaną, prawdziwą wersję siebie bez poczucia, że są oceniani, czy hejtowani. Trend ten może pokazywać, że istotna jest naturalność, prawdziwość oraz akceptacja samego siebie, nawet w tak niedemokratycznym miejscu jaki wydaje się być Instagram.
Hejt – STOP
Internet daje poczucie anonimowości. Łatwiej jest kogoś zhejtować, gdy nie patrzy się mu w oczy. Łatwiej jest wypluć z siebie nienawiść przez niebieski ekran, niż napluć komuś w twarz w realu. Konsekwencje wydają się być mniejsze. Konstruktywna krytyka zawsze jest wyrażana językiem szacunku. Skąd bierze się w ludziach tyle toksyn i jadu? Skąd biorą energię i tyle negatywnych emocji? Moim zdaniem głęboką przyczyną hejtu jest frustracja. Człowiek szczęśliwy nie ma potrzeby krzywdzenia innych. Manifest Moje Piękno – Moja Sprawa ma na celu propagowanie inności oraz walkę o akceptację samego siebie.
Rzeczywistość vs. Instagram
Social media nie są ani dobre ani złe. To fantastyczne medium, które daje wiele możliwości, m.in. do wyrażenia siebie, czy autopromocji. Instagram buduje wizję świata, w którym każdy ma nieskazitelną cerę, nosi ubrania w rozmiarze zero, a na śniadanie zjada tost z awokado podany na złotej tacy z Zara Home. A tak przecież nie wygląda nasze codzienne życie. Ilekroć to awokado wyląduje na naszej (wcale nie jedwabnej, a bawełnianej) piżamie?! Nawet na Seszelach może spaść deszcz.
Wyidealizowane profile na social mediach wywołują zazdrość, a niektórych nawet wpędzają w przygnębienie. Mamy tendencję do porównywania się z innymi. Zdarza się, że własny świat postrzegamy jako szary, nudny i nieciekawy. Niby wiemy, że na zdjęcia nałożone są filtry, że były retuszowane, dobrze doświetlone. Nasz umysł rejestruje obraz i natychmiast uruchamia porównanie. Obraz znaczy więcej niż tysiąc słów, dlatego tak intensywnie na nas to oddziałuje.
Psychologowie obserwują jednostkę chorobową, powodowaną traktowaniem Insta zbyt serio. Obniżony nastrój, wyobcowanie, osamotnienie i spadek poczucia własnej wartości. Retusz wypacza nam estetykę. Wielkie oczy, wąski nos, pełne usta. Filtry na Snapchacie miały bawić, tymczasem stają się wzorcem. Niezdrowa pogoń za doskonałością i dorównywaniem innym może się skończyć depresją, czy chęcią izolacji.
Eksperci uspokajają, że za dekadę trend pewnie znowu się odwróci. Monotonia i szeregi klonów w końcu muszą się znudzić. Nie bądźmy głupi w realu i nie bądźmy głupi w wirtualu. To jak wyglądamy to jest totalnie nasza sprawa. Manifestem chciałabym zwrócić uwagę na to, że Twoje Piękno to Twoja Sprawa. Wyglądaj jak chcesz. Chcesz mieć 2 cm rzęsy – OK! Wolisz ich nie tuszować i wyglądać sauté – OK. Bądź sobą w domu i bądź sobą w sieci. Masz do tego prawo. Nie zgadzam się na to, aby spotkał Cię za to hejt!