Wypadek powoduje uszkodzenia na ciele oraz na duszy. Jak poradzić sobie z traumą oraz emocjami, które pozostały po wypadku? Jak odnaleźć się w nowej sytuacji? Odpowiedzi szukamy u psychologa.
Asia – Dla pacjentki po ciężkim wypadku, który sprawił, że nie przypomina „siebie”, w pierwszej kolejności może być ważne jak najszybsze odzyskanie dawnego wyglądu i sprawności fizycznej. Podejrzewam jednak, że równie ważne jest uporanie się z traumą wypadku. Przepracowanie wydarzenia i pogodzenie się z nową sytuacją, zrozumienie nowego stanu rzeczy. W jaki sposób psycholog może pomóc odzyskać energię wewnętrzną i pomóc w znalezieniu w sobie siły do stawienia czoła ciężkiemu procesowi leczenia i nie poddawania się?
Psycholog –Taki wypadek to niezaprzeczalna trauma, a każda trauma wywraca do góry nogami to co myśleliśmy sobie dotychczas o świecie, to jaki porządek światu nadawaliśmy. Jest taka książka znana w psychologii „Złudzenia, które pozwalają żyć”, w której mowa o tym, że wszyscy żyjemy złudzeniami, dzielimy je w przestrzeni społecznej. „Łudzimy się”, że jesteśmy zupełnie bezpieczni, nic nam nie zagraża, żadna choroba ani wypadek, nie martwimy się ewentualną starością, przyszłością, wstajemy rano, nie myślimy o tym, że coś złego może nam się przytrafić. Depresja jest tu rozumiana jako utarta złudzeń – ktoś widzi świat takim, jaki jest on naprawdę, nie umie się oszukiwać. Traumatyczny wypadek można porównać do podobnej utraty złudzeń, konfrontacji z myślą, że niewiele w życiu trzeba, żeby pozbawić mnie życia lub zdrowia. Zazwyczaj takie myśli utrzymują się chwilę po wypadku, potem mijają, nie myślimy już o nich, szczęśliwie wracamy do złudzeń, możemy dalej żyć. Dużo trudniej to zrobić jeśli wypadek trwale pozbawia nas zdrowia czy dotychczasowego wyglądu – zabiera mi coś bezpowrotnie. Tak poważne straty można porównać do straty bliskiej osoby – podobną żałobę muszę przejść, podobnie muszę pogodzić się z tym, że coś mi odebrano. Praca z psychologiem choć brzmi dumie „przepracowanie traumy” to zwykle przejście z pacjentem przez cały proces żałoby – najpierw nie wierzymy, że nam się to przytrafiło, potem złościmy się na los, następnie próbujemy nadać temu sens, znaczenie, włączyć traumę w to, co myśleliśmy sobie dotychczas o świecie, zaakceptować ją, by w końcu umieć się z nią pogodzić. To bardzo żmudny i trudny proces, raczej zwyczajnie towarzyszymy naszym pacjentom w tych trudach, dalecy jesteśmy od pocieszania czy udzielania rad – tutaj nikt nie jest „mądry”, taka praca wymaga sporo pokory.
Asia – Kiedy warto pomyśleć o wizycie u psychologa? Czy to możliwe, że nie każda osoba po wypadku potrzebuje takiego spotkania? Kiedy wizyta jest wskazana? Czy są jakieś przeciwskazania? Po jakim czasie od wypadku najlepiej umówić się na wizytę?
Psycholog – Proszę zwrócić uwagę, że nie każdy tak samo przeżywa traumatyczny wypadek. To jak sobie z nim poradzę zależy od tego jakim człowiekiem byłam czy byłem przed wypadkiem. Jakie zasoby psychologiczne miałam. Dzieją się nam czasem obiektywnie okropne rzeczy, ale nie sposób obiektywnie przewidzieć jak na to zareagujemy. Odpowiedź zależy od subiektywnych standardów osobowości. Jedna osoba po wypadku samochodowym i uracie władzy w nogach odwróci się do życia inna zacznie brać udział w paraolimpiadach. Ktoś po chorobie nowotworowej dziecka popadnie w głęboką depresję, ktoś inny założy fundację i będzie pomagał sobie podobnym. Nie chodzi mi o to, żeby to stygmatyzować i oceniać, jedynie rozumieć w szerszym kontekście – trauma spotyka się z konkretną osobowością. I teraz w kategoriach diagnostycznych PTSD (stresu pourazowego) mówi się, że mamy prawo do gorszego samopoczucia do pół roku po traumatycznym wydarzeniu (tak jak wspominałam wcześniej, zły stan jest normalny, straciłyśmy „złudzenia, które pozwalają żyć”), po tym czasie, jeśli nie jesteśmy w stanie wrócić do życia na nowo (np. słabo śpimy, boimy się wejść do auta po wypadku, nawiedzają nas myśli o wypadku) warto udać się do specjalisty.
Asia – Czy do wizyty u psychologa należy się przygotować? Wypisać coś na kartce? Przemyśleć pytania? Czy lepiej pojawić się bez przygotowania i pozwolić psychologowi na zadawanie odpowiednich pytań i prowadzenie spotkania?
Psycholog – Nam, psychoterapeutom i psychologom, zależy, żeby na wywiadzie pacjent mówił jak najbardziej swobodnie – dla nas bardzo ważne jest, oprócz odpowiedzi na nasze pytania, zobaczyć to, o czym pacjent nie mówi – możemy zauważyć wtedy od czego nieświadomie odwraca wzrok. Dlatego nie zależy nam na „przygotowaniu się„ do spotkania. Na pierwszych trzech konsultacjach sporo pytamy o pacjenta, jeśli mamy jakąś wątpliwość, staramy się ją wyjaśnić na bieżąco. Można powiedzieć, że to pacjent prowadzi spotkanie, psycholog poprzez pytania próbuje zrozumieć, dokąd pacjent go prowadzi. Nie sposób się na to przygotować, wszystko dzieje się „na gorąco”.
Asia – Zdaję sobie sprawę, że ilość wizyt i ich częstotliwość jest kwestią mocno indywidualną. Czy jednak można określić jaka ilość spotkań jest wskazana lub uniwersalna do przepracowania traumy?
Psycholog- Nie umiem wskazać określonego czasu spotkań z pacjentem, ale mówię zazwyczaj coś co kiedyś usłyszałam od jednego z psychoterapeutów psychodynamicznych, który wykładał kiedyś na mojej uczelni dr Gabbard’a: „Drogi Pacjencie, mamy do przejścia kilometr z tego miejsca do miejsca, które chcesz osiągnąć. To jak szybko go przejdziemy, zależy od tego jak szybko umiesz chodzić”. I rzeczywiście słowa te są bardzo bliskie praktyce terapeutycznej – szybkość terapii, oczywiście, zależy od naszych umiejętności, ale również w dużej mierze zależy od pacjenta – jego współpracy, siły oporu (oporu zrozumiałego i oczekiwanego, każdemu trudno się zmienić, wolimy nieświadomie utarte ścieżki postępowania) poczucia odpowiedzialności za zwoje zdrowienie, zaangażowania w cały proces.
Asia – Czy psycholog zadaje „pracę domową”? Czy pacjenci po spotkaniu wykonują pewne ćwiczenia lub przemyślenia?
Psycholog – Jestem psychoterapeutką psychodynamiczną, ja akurat nie zadaje zadań domowych pacjentom, choć trochę siłą rzeczy odrabiają oni jakąś pracę w głowie pomiędzy spotkaniami. W sumie to wtedy pracują najwięcej, rozmowy ze mną jedynie dają im do myślenia, często przychodzą z jakimiś wnioskami z poprzednich sesji. Są inne metody pracy psychoterapeutycznej – np. paradygmat poznawczo-behawioralny – tam często daje się pacjentom zdania domowe.
Bardzo dziękuję!
Joanna Bilińska-Gorzelnik – psycholog i certyfikowana psychoterapeutka psychodnynamiczna, superwizor szkoleniowy; szkoli przyszłych psychoterapeutów w Psychodynamicznym Stadium Socjoterapii i Psychoterapii Młodzieży we Wrocławiu; pracuje z osobami dorosłymi i młodzieżą.